niedziela, 28 lutego 2010

35 - mam ją!





Chustę mam!

Zanim ją zblokowałam, poszłam w niej "w miasto" i zebrała kilka miłych słów. Teraz, po blokowaniu, jest ładniejsza, ale też większa i muszę się zastanowić, jak ją na sobie motać. Bo będzie to chusta dla mnie!

Zabrałam się teraz za Lunę w przydymionym różowym kolorze.

Podoba mi się, acz róż zdecydowanie nie jest barwą dla mnie, niemniej szalenie mi się podoba (akurat ten odcień). Chcę z tego zrobić szal, względnie prostym ażurem, a wykończyć go falbanką. Zobaczymy zresztą.

Niestety jest tak, ze nie mam wyobraźni. Nie umiem wymyślić sobie czegoś, co później zrealizuję. A raczej nie potrafię zrobić takiej jakiejś syntezy. Wyobrażę sobie np. wykończenie, krój rękawa, wykończenie przy szyi czy, jak teraz, falbankę przy szalu - koniecznie w tym konkretnym kolorze. Całości natomiast nie potrafię. Dlatego też na razie prześliczne Noro leży - nie wiem, co z niego wydłubać. Pierwotnie myślałam o czapce, a teraz to już sama nie wiem. Zobaczymy.

czwartek, 25 lutego 2010

34 - jakby lepiej :)

Dziękuję Wam za wsparcie w kwestii szala :), poczułam się tak "pogłaskana". Nadal nie mam serca do niego, leży pirzgnięty w kąt, blokować mi się nie chce i ogólnie błeee... Ale humor mi poprawiliście i to na długo.

A poza tym... Ten kłąb:

to jest... chusta!!!!!!! Eliina shawl! I zostało mi tylko kilka rzędów do końca. Okazało się, ze faktycznie nie jest to takie wstrząsająco trudne i da się zrobić. To znaczy, jak na razie, dała się zrobić Eliina, ale już sobie ostrzę pazury na coś następnego.

Zaś ukoronowaniem wszystkiego była dzisiejsza paczka, w której było co? Noro!!! I pozdrowienia od Przemka :)

Poczta Polska co prawda podarła kopertę, ale nieważne, motki leżą i cieszą oczy. Ciekawe, że one mają różną fakturę, tzn. jeden kolor jest bardziej jakby miękki. Teraz będę kombinować, co z nich wydłubać... Serdeczne dzięki dla Myszopticy i Przemka za akcję "Noro".

poniedziałek, 22 lutego 2010

33 - zlazł z drutów...




Ten cholerny czerwony szal...

Nie jest dobry. Po pierwsze, jest za szeroki. Nie wiem, czemu za każdym razem, w obawie, że będzie za wąski, nabieram zbyt wiele oczek. Nie wygląda to źle np. do kurtki, ale jako ażurowe "coś" na sukienkę... Nie.

Po drugie, spartoliłam ten border. Ale nie spruję go, zostawię jako memento. Tak, robiłam go od strony szala, nabierając oczka wprost z niego, ponieważ zszywanie, doszywanie, liczenie oczek, dopasowywanie (mimo łopatologicznych wyjaśnień Dagny) nigdy mi nie wychodziło, nie jestem osobą dokładną ani perfekcyjną... No to mam za swoje.

Szal idzie teraz do blokowania, ale serca to do niego nie mam. Zobaczę, jak się zachowa po zblokowaniu, ale już myślę, ze muszę zrobić nowy (robiłam go na konkretną okazję, do konkretnej sukienki).

Ogólnie rzecz biorąc, po szalu złapałam doła i mam poczucie, że wydawało mi się, ze umiem dziergać. Cóż. tylko mi się wydawało.

niedziela, 21 lutego 2010

32 - coś dziwnego dzieje się z czasem

Coś, powiedziałabym, nawet bardzo dziwnego... Wciąż mi go brakuje! A miało być tak pięknie - ferie, włóczki, druty, etc., etc... A tu wciąż gdzieś biegnę, coś robię, wciąż siedzę w szkole, przygotowując jakieś święto i na dłubanki pozostaje szalenie mało czasu. Z tym, ze a'propos biegania, to miałam biegać na siłownię, żeby coś zrobić ze sobą (normalnie mam wręcz ciążę gastronomiczną!), ale na to czasu brak również. Szkoda.

W tym pędzie udłubałam małą czapeczkę dla koleżanki - mnie tak średnio, ale jej się podoba.

I walczę z czerwonym szalem.

Ten kłąb to jest szal, któremu w pocie czoła dziergam border. Pierwszy border w moim życiu :) - i chyba tylko opatrzność raczy wiedzieć, co z tego wyniknie...


Chciałam jeszcze bardzo serdecznie podziękować za pomoc chustową, (zwłaszcza Maknecie, na którą napadłam mailami :)), a Wasze pomysły wrzuciłam w zakładki i jak już tylko wykończę tę czerwoną cholerę, zaraz się biorę za chustę, do której świerzbią mnie już palce :)