niedziela, 21 czerwca 2009

5 - wielkie porządki

Mowa oczywiście o porządkach w robótkach. Ostatnio nie miałam czasu na dłubanie, zdarzały się dni, kiedy nawet nie dotknęłam szydełka czy drutów. Ale teraz to się zmieni :) ostrzę sobie zęby na wakacje, podczas których zamierzam zrobić mnóstwo rzeczy.

Jeszcze tylko chciałam dodać nieskromnie, że "surdut" z poprzedniego wpisu zrobił furorę i już nie ja w nim paraduję :)

Co z nowości? Skończyłam wdzianko z czarnej Luny:








I wcale mi się ono nie podoba. Zakładam jednak, że jest to prototyp i już zaczęłam dziergać następne. Skończyłam też firanki, o których już kiedyś pisałam. Nie chciało mi się, powiem szczerze, bo wymyśliłam, że będą one wisiały za tak zwane "uszy" i dzierganie tychże uszu było nudne. Niemniej już koniec. Nie mogę ich zaprezentować jak należy, bowiem w moim mieszkaniu nie ma karniszy, zatem tylko mały rzut oka na uszy firanki:


W ogóle z prezentowaniem prac będę miała teraz mały problem. Po tym, jak nabyłam kanapę i przemeblowałam mieszkanie, manekin nie ma miejsca dla siebie. Stoi na środku, a za nim widać cały domowy bałagan. Coś będę musiała wymyślić...

wtorek, 9 czerwca 2009

4 - skończyłam coś wreszcie

Z powodu mojego dziewiarskiego ADHD mam problem z kończeniem rozpoczętych projektów. Jest ich cała masa, a ja wciąż zaczynam coś nowego; stąd rzadkość postów tutaj. Ale wreszcie zakończyłam moją bluzkę, której fragment już pokazywałam.


Pomyślałam, że całość robiona z tych elementów mogłaby być za ciężka, więc znów wykorzystałam model tuniki z siatkową górą. Wyszło mi coś w rodzaju szydełkowego surduta:

Oczywiście znów ułożony na manekinie nierówno. Przód przypięty szpilkami jeszcze się blokuje. A tak ubranko wygląda z boku:


Co dalej? Dalej w koszu czekają trzy ażurowe szale, zaczęte i porzucone z powodu pory roku, jedno poncho z mięciutkiej kremowej luny; czarne coś z luny też posuwa się do przodu... Ale - nie byłabym sobą, gdybym znów nie pokombinowała.
Kilka lat temu zrobiłam ananasową bluzkę - wzór powszechnie znany. Koleżanka, dla której powstała, przyszła w niej niedawno do pracy. I teraz zabieram się za następne ananasowe dłubanki :)