niedziela, 25 października 2009

22 - się zblokował

Popielaty szal się zblokował i wygląda teraz tak, ze aż mi się oczy do niego cieszą :). Niestety nie umiem robić ładnych zdjęć i w efekcie mogę tylko dawać słowo, że szal jest piękniejszy w oryginale niż na zdjęciu.


Szkoda, że nie mogę utrzymywać się z dziergania. W pracy zawodowej nigdy w życiu nie miałam takiej satysfakcji jak na przykład dziś, kiedy patrzę na ten szal i cieszy mnie każda minuta spędzona nad nim... Może to jakieś zniechęcenie, dół, chandra - ale do pracy chodzę prawie ze wstrętem i całkiem poważnie myślę o znalezieniu sobie czegoś innego.

Ale mniejsza z tym! Od razu zaczęłam coś nowego, z mohairu Alize. COŚ - to oczywiście kolejny szal :) :

piątek, 23 października 2009

21 - sypnęło mi się :)

Sypnęło... wyróżnieniami. Aż się zaczerwieniłam! Dwa dostałam od Przemka:

A potem jeszcze jedno - od reni:

Cóż powiedzieć... :) Jest mi szalenie miło... I chciałabym je ofiarować wszystkim twórcom, ktorych mam w zakładkach. I nie jest to kwestia mojego wygodnictwa czy czegoś podobnego. Nie. Po prostu to jest tak, ze kiedy przychodzę tu i czytam Wasze wpisy, za każdym razem jestem pod wrażeniem tego, co robicie, jak pięknie, szybko i twórczo dziergacie. Dlatego tak.


Skończyłam szal z kid mohairu. I teraz muszę go zblokować. Niestety w moim mieście kupienie drutów jest marzeniem ściętej głowy, a druty mi są potrzebne do blokowania - tak jak to pokazała Dagny. Rozważam pomysł zdemolowania suszarki do ubrań. W każdym razie tak wygląda niezblokowany:



Nie zrobiłam mu też borderu, bo włóczki nie starczyło; wyszły tylko takie jakby falbanki na krótszych bokach. Przyszyłam je graftingiem... tzn. taki to grafting, jak ja dyrygent. W każdym razie miał być. W kwestii borderu ponadto chciałam dodać, że chyba jestem na to za tępa...


W najbliższym czasie zapewne nie będzie czasu na robótki. Przede mną w pracy wyzwanie - wielki projekt, wielkie coś, co odbiera mi sen i zdrowie. Ale jak się uda, to będę z siebie cholernie dumna... :)

czwartek, 15 października 2009

20 - wyjęłam trupa z szafy

Jak w tytule - wyjęłam i z najwyższą niechęcią dokończyłam. Już kiedyś coś takiego pokazywałam. Następnie moja przyjaciółka zażyczyła sobie takiego samego ubranka. Całe szczęście, jest szczupluteńka, więc się szybko dziergało, ale i tak bluzka swoje przeleżała. I niespecjalnie mi się podoba.

Przyszła też świeżutka paczka z zamotanego, więc mogę wrócić do szarego szala. Jakoś tak powoli go przybywa. Mam wrażenie, ze jest on za szeroki, dlatego tak się ślimaczy. I teraz pytanie, jak będzie wyglądał po blokowaniu... A swoją drogą, na blogu Dagny zobaczyłam sposób na równiutkie zblokowanie szala i teraz męczą mnie takie druty... albo listeweczki?


A tak w ogóle można oszaleć (wyjątkowo nie robótkowo). Czy tak powinien wyglądać świat w połowie października???


Jest zimno i ogólnie obrzydliwie, a jako że szewc bez butów chodzi, nie mam ciepłego szala ani rękawiczek i marznę...

niedziela, 4 października 2009

19 - i co dalej?

Rozpędziłam się z moim szalem z kid-mohairu - i motki się skończyły... Już zamówiłam w zamotanym, ale przyjdą za kilka dni - i co do tej pory robić? Tak szal wygląda w tej chwili:






Wiem, wiem, mnóstwo pozaczynanych robótek, które wypadałoby skończyć, ale palce nadal mnie świerzbią do szali. Zatem pytanie: zaczynać nowe szale czy kończyć coś starego? Tym bardziej, że listę zamówień mam dosyć długą... A może odłożyć robótki i zająć się czymś innym? Na przykład przetworami na zimę... Dziś "przetworzyłam" kilka kilogramów śliwek - mam powidła. W ramach eksperymentu jedną partię podlałam odrobiną brandy - wyszło pysznie!