Ta dzianinowa - excuse le mot - kupa to są dwa szale, które aktualnie w dzikim pośpiechu dziergam. Przy czym w tym czerwonym muszę, po prostu muszę wystąpić w piątek, więc czas nie tylko goni, ale wręcz nahajem pogania.
A oczywiście wszystko przez mą własną, osobistą głupotę. Najpierw źle wyliczyłam potrzebną ilość włóczki, potem z jakichś dziwacznych powodów zwlekałam z zamówieniem i w efekcie czerwony kid moherek dostałam dopiero dzisiaj, cholera. A jakbym zamówiła wcześniej i tym samym dostała wcześniej, nie byłoby problemu.
Cholera...
Tak wyglądają elementy kupy w zbliżeniu:
I do tego wszystkiego zwariowałam i pozamawiałam sobie tyle włóczki:
- żeby było śmieszniej, trzy rodzaje w zbliżonym kolorze bordo; te zielone moherki jakoś się chyba zaplątały... I ciekawe, kiedy to przerobię... Ciekawe, że nie martwię się, w co to przerobię - ba, wiadomo, tylko kto będzie te szale nosił?...
Update: och, rany. Dostałam takie wyróżnienie - podwójnie:
Dostałam od
Malgorzaty i
Lucyny i serdecznie dziękuję. Niestety zanim wróciłam do bloga, wyróżnienie obeszło chyba wszystkie blogi, które znam. Zatem znów - tradycyjnie - przekazuję je wszystkim, ktorych mam w zakładkach.
Bożeno - wzór wzięłam z książki o szalach estońskich i jak znajdę kartkę z wzorem, to go to umieszczę.
widzę że dziergające mają podobne zmartwienia.jak czytałam to się uśmiałam dasz radę z tym szalem- tak to jest że jak mus to się robi ;) ładne wzoreczki.jola
OdpowiedzUsuńWow ! :) się dzieje ! :) szale będą super ! :) a z moherkami poszalałaś ! :) mnie tam sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńKupa jest piękna i wielce obiecująca, a ja wiem, że sobie z nią elegancko i na czas poradzisz :)
OdpowiedzUsuńno kochana JA bym chetnie ponosila:)) Wiesz przeciez ze jestem wierna fanka twoich cudow:)) Listopadowa:)
OdpowiedzUsuń