niedziela, 29 listopada 2009

25 - jakby lepiej

Czerwony szal dał się spruć i występuje teraz w takiej oto postaci :) :

Ten kid-mohair jest jednak niesamowity. Pruło się w zasadzie bez żadnych problemów, gładko; czasem coś się zapętliło, ale rzadko i wszystko dało się rozplątać. Zatem już mi lepiej; marazm zniknął i powróciłam do dłubania. Szary szal w zasadzie na ukończeniu; kwestia kilku dni... Teraz jednak - na chwilę - zajęłam się drobiazgami świątecznymi. Zaprzyjaźniona szkoła organizuje kiermasz bożonarodzeniowy, a ja z tej okazji przygotowałam łańcuch (prezentowany na manekinie, a co tam!):


Oraz symbolicznie kilka bombek:

Do tego roku i u nas był kiermasz świąteczny i z reguły listopad i grudzień spędzałam przygotowując różne drobiazgi na Boże Narodzenie. W tym roku jednak stało się inaczej, stąd tylko te drobiazgi. Zwłaszcza, ze i tak najbardziej cieszy mnie co? Spruty szal! :)

środa, 25 listopada 2009

24 - spartoliłam

Spartoliłam czerwony szal. Nawet nie chce mi się pisać, w jak głupi sposób. I teraz marzę o tym, by ten kid-mohair dał się spruć, bo jeśli nie - to zmarnowałam 6 motków. Drogich. Ślicznych.

Po tym, jak odkryłam, co zrobiłam, odczulam niechęć do robótek. Szary szal leży, czasem dłubnę kilka rzędów i odkładam. Innych robótek nawet nie wyjmuję z koszy i półek. Dopadł mnie jakiś marazm robótkowy...

poniedziałek, 16 listopada 2009

23 - mnogość


Ta dzianinowa - excuse le mot - kupa to są dwa szale, które aktualnie w dzikim pośpiechu dziergam. Przy czym w tym czerwonym muszę, po prostu muszę wystąpić w piątek, więc czas nie tylko goni, ale wręcz nahajem pogania.

A oczywiście wszystko przez mą własną, osobistą głupotę. Najpierw źle wyliczyłam potrzebną ilość włóczki, potem z jakichś dziwacznych powodów zwlekałam z zamówieniem i w efekcie czerwony kid moherek dostałam dopiero dzisiaj, cholera. A jakbym zamówiła wcześniej i tym samym dostała wcześniej, nie byłoby problemu.

Cholera...

Tak wyglądają elementy kupy w zbliżeniu:



I do tego wszystkiego zwariowałam i pozamawiałam sobie tyle włóczki:

- żeby było śmieszniej, trzy rodzaje w zbliżonym kolorze bordo; te zielone moherki jakoś się chyba zaplątały... I ciekawe, kiedy to przerobię... Ciekawe, że nie martwię się, w co to przerobię - ba, wiadomo, tylko kto będzie te szale nosił?...



Update: och, rany. Dostałam takie wyróżnienie - podwójnie:
Dostałam od Malgorzaty i Lucyny i serdecznie dziękuję. Niestety zanim wróciłam do bloga, wyróżnienie obeszło chyba wszystkie blogi, które znam. Zatem znów - tradycyjnie - przekazuję je wszystkim, ktorych mam w zakładkach.

Bożeno - wzór wzięłam z książki o szalach estońskich i jak znajdę kartkę z wzorem, to go to umieszczę.