Projekt nabrał kształtu.
Pierwotnie miała to być chusta. Potem - po komentarzu Przemka - przyjrzałam się zdjęciom i jednak poncho wydawało się szalenie atrakcyjnym pomysłem. Więc poncho.
Ale praktyka... no hmmm. Nitka jest dosyć sztywna, połyskująca, wzór wyrazisty - czułabym się jak okutana w serwetkę. Więc nie.
Ostatecznie jednak chusta. Jeszcze nieskończona - brakuje trójkątnych elementów na najdłuższym brzegu, ale już widać efekt. To znaczy widać w naturze, na zdjęciach tak sobie. Bo też moje zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia. Kolor chusty lepiej oddaje poniższe, natomiast faktura najlepiej wyszła na takim dziwnym, przyciemnianym zdjęciu (tym na górze).
Ale poprzymierzałam chustę do różnych ubrań i całkiem całkiem... Tylko muszę ją po skończeniu nieco spacyfikować w płynie zmiękczającym.
W kolejce czeka tunika (rany boskie!) i torba :)
Zmiany w systemie podatkowym w 2025
4 godziny temu